Stało się... mój pierwszy gaiwan! Czuje się cudownie, kolejny przełom w mojej fascynacji, to wszystko jest takie niesamowite, cały herbaciany świat który składa się z wspaniałych ludzi którzy chętnie dzielą się swoją wiedzą a nawet czasem bardzo cenną herbatą... :)
Od kilku dni chodziłam w takim jakby amoku... w mojej głowie był tylko "gaiwan" i herbata Oolong którą w nim zaparzę.
Brzmi wariacko, wiem ale to co czuje pijąc herbatę nie jest do opisania to moment w którym wyostrzają mi się wszystkie zmysły i moje ciało delektuje się smakiem, aromatem i wyglądem herbaty którą piję, po prostu to taka chwila kiedy liczę się tylko ja i ta herbata i nic więcej...
Gaiwan kupiłam w dobrze już znanym Świecie Chin na igielnej do tego dokupiłam jeszcze jedną czarkę o której wspomniałam dobrych kilka postów wcześniej - smok zmienia kolor po zalaniu ;)
Pozdrowienia z Bordeaux!
OdpowiedzUsuńGaiwan to najlepsze naczynie zęby poznać się z herbatami.I to Pierwszy, to też się liczy...
Filipek
Ciesze się bo bardzo dobrze mi się w nim parzy herbaty, a ten będzie zawsze miał dla mnie szczególne znaczenie, mam nadzieje, że wytrwa ze mną długo :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za komentarz.
Pozdrawiam, Joanna
Zgadzam się z Filipem. Gaiwan jest świetny do zapoznania się z parzeniem herbat i samymi herbatami. No i pierwszy ;) . Na zawsze pozostanie w przyszłej kolekcji :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie bardzo się już z moim gaiwanem polubiłam ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę, żeby się nigdy nie kurzył. :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :) póki co kurzenie się nie jest mu pisane ;)
OdpowiedzUsuń