Wyjątkowo się złożyło w ten weekend bo przyszło mi spędzić dwa wspaniałe dni z herbatą na świeżym powietrzu, wczoraj odwiedziłam Wrocławską Czajownie a dziś towarzyszyłam mojemu mężczyźnie podczas wyprawy na ryby, a taki wypad nad jezioro to wręcz idealne warunki do zaparzenia herbaty.
Drugie parzenie 4 minuty, trzecie 5 minut.
Smak i aromat tej herbaty tworzą fenomenalny bukiet który oczywiście jest mocno cytrynowy, muszę też koniecznie podkreślić, że uwielbiam tą świeżość w herbatach darjeeling, w połączeniu z nutami cytrusowymi daje to doznania które dosłownie rozpalają nasze zmysły do czerwoności.
Liście po zaparzeniu są ogromne, i dalej pięknie pachną, to ciekawy moment kiedy na koniec parzenia przyglądamy się listkom, jeśli herbata jest dobrej jakości takie podziwianie liści na koniec parzenia to wręcz obowiązkowy element spotkania z herbatą.
Jeśli macie w domu wędkarza, warto przyłączyć się do niego i zabrać ze sobą herbatę, klimat spokoju i koncentracji wędkarzy dobrze wpływa na atmosferę towarzyszącą parzeniu herbaty, do tego otoczenie natury - nie trzeba nic więcej.
Nie mam wędkarza, a szkoda, takie klimaty bardzo mi pasują i staw niedaleko.
OdpowiedzUsuńWidzę, że yerba też była, a rybki brały, coś na kolację?
Zawsze można po prostu pojechać nad staw z herbatą :) świetnie smakuje w plenerze.
UsuńYerbę to mój mężczyzna popija :) a rybek niestety żadnych nie złapaliśmy, ale było bardzo miło i spokojnie, lubię takie leniwe niedziele :)
Wspaniałe czarki *.*
OdpowiedzUsuńRękodzieło ;)
Usuń