Przypadek sprawił, że stałam się posiadaczką zaparzacza o nazwie "piao". Jest to bardzo sprytne urządzenie, niepozorne w wyglądzie, ale bardzo wygodne w użytkowaniu.
Myślę, że jest to doskonała alternatywa dla gaiwana bądź czajnika yixing.Zaparzacz piao składa z trzech części - dzbanka, zaparzacza i przykrywki. Obsługa jest dziecinnie prosta, do zaparzacza wsypujemy susz, zalewamy wodą o odpowiedniej temperaturze, zaparzamy i po odpowiednim czasie spuszczamy wodę z zaparzacza do dzbanka.
Dzbanek ma pojemność 500ml a zaparzacz 150ml, pomiędzy zaparzaczem a dnem dzbanka mieści się 300ml, także jednorazowo możemy zmieścić dwa parzenia pod rząd.
Moje pierwsze parzenie w tym cudzie nie wyszło najlepiej, nie sprawdziłam sobie pojemności i troszkę za dużo suszu nasypałam, ale następne parzenie wyszło idealnie i teraz wiem już, jak się z nim obchodzić. Bardzo polecam ten zaparzacz zarówno do pracy, jak i do podróży. Nie jest wymagający, a efekty jakie osiągniemy będą bardzo bliskie metodzie gong fu cha.
Nie napisałam o nim jako urządzeniu na codzień, nie dlatego, że się do tego nie nadaje tylko dlatego, że dla mnie osobiście spotkanie z herbatą to nie tylko degustacja naparu, ale coś więcej. Odpowiednie naczynia w połączeniu z herbatą tworzą otoczenie, które ma wpływ na doznania, jakie odczuwamy pijąc herbatę - tu po prostu tego nie odczujemy,
Sprytne urządzonko, ale co prawda, to prawda, nie na każdą okazję.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne ostanie zdanie.
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńBardzo fajny przypadek :) . Znam takie przypadki :)
OdpowiedzUsuńtakie przypadki są najfajniejsze ;)
Usuńfajny i bardzo praktyczny:)
OdpowiedzUsuń