sobota, 1 lutego 2014

CHI TSE BING CHA – „PLACEK WESELNY”

Herbata: Chi Tse Bing Cha Pu Erh
Pochodzenie: Kunming, Chiny.
Typ: Cooked/Shu/Ripe
Zbiór: 2007r.
Sprzedawca: Czajownia Wrocław.


Chi Tse Bing Cha jest tradycyjnym darem przy zaślubinach młodej pary jako symbol rodziny (okrągły kształt) i długowieczności (sam Pu Er)*. To wyjątkowy zwyczaj, tak samo jak wyjątkowa jest ta herbata.
Wyprodukowana została w 2007 roku, tak więc leżakuje już prawie 7 lat. To miało wpływ na doznania smakowe z tej herbaty, ale o tym za chwilę. 




Do zaparzenia dostałam uroczy czajniczek, o większej pojemności niż zazwyczaj parzę. Miał mniej więcej 250-300 ml. Herbaty użyłam 7 gramów. Woda miała temperaturę 96 stopni C.
Pierwsze parzenie służyło "obudzeniu herbaty", trwało zaledwie kilka sekund. Za to zapach jaki wydobył się z liści był wręcz odurzający. Słodki tak, ze czułam go aż w ustach.



Drugie parzenie 40 sekundowe, było powalające. Całkowicie pozbawione ziemistości, z dużą ilością słodyczy. Przy tym miała typowo dymny charakter dojrzałego pu era. Po wypiciu czarki tej herbaty, na języku pozostał mi smak dojrzałej brzoskwini.



Kolejne parzenie trwało 1 minutę i 20 sekund. Kolor naparu zmienił się na ciemno czerwony. Wręcz można powiedzieć, że był koloru mocnego czerwonego wina. Jeśli chodzi o smak, to mogłam go zwiększyć do 1 minuty, myślę, że te 20 sekund przesądziło o zmianie smaku na zdecydowanie wyraźniejszy. Był mniej słodki a bardziej ziemisty, można było wyczuć trochę takie mokre drewno w smaku i aromacie. Jednak przy tej drewnianej i ziemistej ciężkości, był niezwykle subtelny. Wyraźnie złagodzony wiekiem.


Kolejne parzenia trwały kolejno 2, 3 i 4 minuty. Przy czym to ostatnie subtelnie dało znać, ze to już kres możliwości tej herbaty.
Bardzo spodobała mi się jej lekkość przy krótkim parzeniu, będę chciała jeszcze zaparzyć ją sobie w stylu gong fu, używając 5 gramów na 100 ml czajniczek, zaczynając od 15 sekund.  To może być bardzo interesujące.
Liście herbaty po parzeniu ukazały, że była to herbata, z krzewów o wielkich liściach. Można było znaleźć w fusach, na prawdę okazałe kawałki liści.

Wpis został zrealizowany przy współpracy z Wrocławską Czajownią.
*opis o darze przy zaślubinach pochodzi z ich strony.
Mamy przygotowane jeszcze poza recenzjami dwa wspólne projekty o których dowiecie się niebawem.




2 komentarze:

  1. Następnym razem, kiedy będę w Czajowni, muszę w końcu spróbować tego pu-ehra :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...