
zimno, ale są dni takie jak ten dziś, że jest uroczo, słonecznie i przyjemnie ciepło.
W takie właśnie dni, ciężko mi usiedzieć w czterech ścianach, pcha mnie do natury, do spędzenia czasu w otoczeniu śpiewu ptaków czy szumu rzeki.
Wspaniale jest mieszkać praktycznie w centrum miasta i mieć w zasięgu ręki wpół dziki park z rzeką. Miejsce które wręcz prosi się o to aby zaparzyć w nim herbatę.
Moja sunia korzystała z dobrodziejstw rzeki i radości jakie daje pływanie w niej, a ja w tym czasie parzyłam sobie pu-erh'a którego otrzymałam w prezencie od Mariusza, właściciela Krakowskich herbaciarni Czarka i Czajownia, o których nie dawno wam pisałam.
Odłupałam sobie około 5g na 100 ml czajniczek, woda wrzątek i zaczęłam od 30 sekund stopniowo zwiększając czas przy kolejnych parzeniach. Smak fantastyczny, złagodzony przez 4 lata, przyjemnie słodki i rześki jednocześnie, miał w sobie nawet odrobinę taką ziołową nutę. Fantastyczny.
Już pisałam o tym nie raz i nie dwa, ale napiszę raz jeszcze. Korzystajcie z pogody, gotujcie wodę i przelewajcie do termosu. Potem zaparzcie sobie herbatę w parku czy gdzie tylko będziecie mieli na to ochotę, byle na świeżym powietrzu. Taka herbata na prawdę smakuje inaczej.
Popieram :) Na początku marca jak się pogoda ciepła zrobiła też się wybrałem nad rzeczkę z termosem i pysznym tieguanyinem. Zdecydowanie polecam, szczególnie jak jeszcze upałów nie ma.
OdpowiedzUsuńps. Psy sa lepsze od kotów :P
Tak, przy upałach się już ciężej herbatę parzy. Trzeba korzystać póki wiosna :)
UsuńCo do psów i kotów, dla mnie bez różnicy ;)