Typ: Sheng pu erh
Pochodzenie: Bulang Shan, Xishuangbanna, Yunnan, Chiny.
Rok produkcji: 2013
Sprzedawca: Orijin
Herbatę tą kupiłam za pośrednictwem Irka w Czeskim sklepie Orijin. Z jej zaprzeniem czekałam do momentu kiedy odbiorę zamówiony od Andrzeja czajnik z metaliczną glazurą o szczególnej pojemności 200ml.
Wracając do samej herbaty, jest to sheng pu erh z dość starych (około stuletnich) drzew herbacianych, generalnie Bulang Shan to wioska w której znajdują się najstarsze krzewy herbaciane.
Herbata zapakowana była w sreberko, wyglądała przez to jak cukierek, taka słodka trufla. Waga całej kuleczki wynosiła 10 gramów, postanowiłam więc podzielić sobie ją na dwie porcje. Przygotowałam sobie wodę o temperaturze około 75°C i postanowiłam nie parzyć herbaty z obecnością minutnika bo zależało mi na całkowitym relaksie, w otoczeniu pięknej ręcznie robionej ceramiki. Raczej nie parzyłam jej mniej niż 2 minuty z każdym kolejnym parzeniem wydłużałam ten czas.
Pierwsze parzenie to zawsze taki najbardziej ekscytujący moment przy nowej herbacie, to właśnie teraz dowiem się jak długo wyczekiwana herbata smakuje. Po przelaniu naparu do czarki moim oczom ukazał się napar w kolorze ciemnooliwkowym (tu jednak nie mogę dać gwarancji czy czarka nie zmieniała koloru naparu). Był oczywiście bardzo świeży w smaku, jak na tak świeżą herbatę przystało. (Shengi to pu erh'y które kupuje się z myślą o przyszłości). Co urzekło mnie w tym smaku to podobieństwo do dwóch pewnych herbat, po pierwsze Dzika , ponieważ on również miał takie słodkie a zarazem kapustne nuty. Tu myślę, że podobieństwo nie jest przypadkowe, bo dzik czyli lao shu bing to praktycznie te same rejony produkcji. Druga herbata która mi przyszła do głowy to Fuxi , która również miała taki kapustny smak.
Drugi i trzeci napar w odrobinę dłuższym czasie w ogóle się nie zmienił, nie zrobił się gorzkawy w smaku, tylko dalej utrzymywał fantastyczny balans smakowy.
Liście zaledwie odrobinę brązowe, widać ich młodość.
To była wyjątkowa degustacja z kilku względów. Po pierwsze ze względu na długo wyczekiwany efekt smakowy, po drugie ze względu na ceramikę którą zakupiłam. Czarkę od Petra Novaka, czajnik od Andrzeja Bero oraz cha pan - herbaciane morze, również Andrzeja, który zakupiłam w zeszłym roku, a dla którego znalazłam idealne towarzystwo. To jedna część moich festiwalowych zakupów, niedługo pokaże resztę.
Można wiedzieć Joanno, czy twój nowy czajniczek jest szkliwiony od wewnątrz ?
OdpowiedzUsuńJest szkliwiony
UsuńJak to się wszystko ładnie komponuje :) pewnie ze smakiem też? Szkoda że jeszcze nie można poczuć przez sieć.
OdpowiedzUsuńKupowałam ten zestaw z myślą konkretnie o sheng pu erh, w moim odczuciu jest idealna harmonia między naparem i tymi naczyniami. :)
Usuń