poniedziałek, 2 czerwca 2014

1992 Lao Mao Cha.

Herbata: Lao Mao Cha.
Typ: Sheng pu erh.
Pochodzenie: Yunnan, Chiny.
Rok produkcji: 1992.
Sprzedawca: Orijin

Kontynuując przedstawianie zakupionych naczyń, postanowiłam podzielić się również wrażeniami z degustowania dość starego pu erh'a zakupionego w Czechach. Nie jest on wybitny jeśli chodzi o jakość czy miejsce wytworzenia (którego de facto nawet nie znam) ale o fakt, że to herbata typu sheng, która naturalnie się postarzała. Ponieważ mao cha to w zasadzie półwyrób - każdy pu erh do pewnego momentu jest mao cha. 
Herbata ta bardzo szybko przechodzi pięć procesów, które odbywają się jeden po drugim. Zrywanie - więdnięcie na słońcu (kluczowy krok) - kill green - ugniatanie - suszenie. 
Następnie Mao Cha trafia do fabryk z których produkowane są różne pu-erhy.  Bardzo ważne jest, że jakość wytworzonego mao cha, wyznacza jakość pu erh które zostaną z niego wytworzone. 

Moja mao cha, została w swojej formie, luźnej niesprasowanej. Tak sobie dojrzewała przez 22 lata. Co ciekawe, jak wspominałam na początku, nie jest to herbata wybitnej jakości, ma liście różnej wielkości, sporo łodyżek. Mimo to jej smak jest więcej niż zadowalający. Lekki, słodki i pozbawiony typowego błotka, choć dalej z przyjemnym charakternym ziemistym posmakiem. 
Jest dość wytrzymała, spokojnie zrobiłam z 3g na 100 ml sześć lub siedem parzeń. Woda miała 90°C a parzenie trwało zawsze więcej niż dwie minuty. 
Kolor naparu wyjątkowy, chyba najładniejszy z wszystkich pu erhów jakie do tej pory parzyłam. 



Teraz słowa dwa o zestawie którego użyłam. Kilka osób zapewne widziało go już u mnie na FB, jednak nie został on wam oficjalnie przedstawiony.
Zacznę od tego jak go wybrałam, bo jest to kluczowa kwestia (tu możecie mi pozazdrościć pracy w Czajowni.)
W piątek wieczorem, dzień przed wystawą Petr i Mirka pojawili się w herbaciarni, żeby zostawić kartony z ceramiką. Oczywistą sprawą jest, że nie mogło obyć się bez wstępnego zerknięcia na ich dzieła.
Kiedy Petr wyciągnął z kartonu ten czajnik, nie widząc żadnych innych, ani nie znając ceny, zdecydowałam, że musi trafić do mnie. Ba, wiedziałam już że przeznaczę go do parzenia pu erh'ów. To było dla mnie tak oczywiste, że zastanawiam się, czy to ja wybrałam ten czajnik czy to on wybrał mnie.
W dzień wystawy zdecydowałam się na morze herbaty autorstwa Mirki, a w niedziele z pomocą Petra dobrałam do czajnika dwie czarki.
Jeśli chodzi o samą ceramikę to jest ona wypalana drewnem i nieszkliwiona (poza czarkami), dzięki czemu niedługo już czajnik będzie pięknie pachnieć herbatą.




Ceramika, szczególnie ta ręcznie robiona to dla mnie ważny aspekt obcowania z herbatą.

9 komentarzy:

  1. Czajnik jest fantastyczny. :) czasem zastanawiam się jak duży wpływ na smak mają walory estetyczne naczyń, bo chyba jednak mają. :) Czyż nie smakujemy wszystkimi zmysłami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusiu, ma wpływ i to nawet bardzo duży. W lipcu w Cieszynie jest święto herbaty, chyba niedaleko masz :) Możesz się przejechać i nabyć piękną ręcznie robioną ceramikę i przy okazji spędzić mile dzień (może nawet dwa) w otoczeniu herbaty. :)

      Usuń
  2. Naprawdę niesamowita ceramika, i kolor naparu rzeczywiście przepiękny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewolucja trwa ! Bardzo ciekawie sie rozbudowywujesz kolekcje ceramiki. Fajnie zajrzec na piewsze wpisy na blogu kiedy pojawialy sie naczynia. Teraz kiedy posiadasz przedmioty wypalane w piecu na drewno to z pewnoscia przygotowanie herbaty staje sie jeszcze bardziej .....( brak mi slow - duchowe ? glebokie ? niecodzienne?) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak dokładnie, ewolucja trwa. Picie herbaty z tych naczyń to zdecydowanie głębokie i duchowe przeżycie. Fakt, że osobiście poznałam Petra i Mirkę, też nie jest bez znaczenia.

      Usuń
  4. Joasiu, 'każda pu erh' zamiast 'każdy pu erh' :) Tak jak 'te pu erh-e' zamiast 'te pu erh-y' :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bądźmy już takimi purystami językowymi. Gdyby Joanna napisała "każdy herbata puerh" to byłby ewidentny błąd, a tak odnosimy się do konkretnego rodzaju herbaty bezpośrednio którego "żeńskość" wcale nie jest taka oczywista.
      To tak mówimy "ale ładna ta Toyota" pomimo tego iż samochód jest rodzaju męskiego ;).

      Usuń
  5. Przepiękny czajniczek! Też bym taki chciała. :) Z ciekawości, ile ma pojemności?
    Ponadto, od jakiegoś czasu obserwuję Twojego bloga, ciekawe tematy poruszasz! Herbata to dla mnie (wielbicielki herbaty i blogerki herbacianej) nieodzowny element życia. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...