piątek, 25 lipca 2014

Parzenie sheng pu erh, test porównawczy.

Po ostatnim spotkaniu herbacianym, okazało się, że moje parzenie sheng pu erh, jest nietypowe. W większości zaparza się ją w stylu gong fu. Czyli woda wrzątek, krótkie czasy parzenia.
Zupełnie odmienny sposób od mojego z niższą temperaturą i dłuższym czasem.

Podczas dyskusji na herbaciarzach okazało się, że mój sposób może nie wyciągać wszystkich ciekawych smaków i aromatów z tej herbaty.  Postanowiłam więc to sprawdzić. Użyłam 7 letniej herbaty Qing Bing, która dojrzewała w dość suchych warunkach, dzięki czemu dalej ma mocne oznaki "surowości".





Tak więc parzenie woda 70° C początkowo, następnie 75° C przez 2 minuty vs wrzątek i 15 sekund.
Kolor naparów przy wszystkich trzech parzeniach był taki sam, więc dodaje tylko jedno zdjęcie.
Teraz czas na konkrety.
Co widać już na pierwszy rzut oka, to kolory naparów są diametralnie inne. Po lewej mamy gong fu cha, po prawej niższa temperatura.
Pierwsze wrażenia smakowe, przy gong fu cha, szczerze przyznam spodziewałam się większej goryczki. To jednak wrzątek i dalej dość "zielona" herbata. Zaskoczenie bo goryczka była, ale minimalna, za to faktycznie można było w tym naparze wyczuć owocowe nuty. Parzenie niższą temperaturą, ukazało zupełnie inny charakter tej herbaty, była lekka, przyjemnie kremowa, słodka, bez najmniejszej nuty goryczy.

Parzenie drugie, przy pierwszym łyku parzenia gong fu, poczułam, że jest bardzo intensywne, co początkowo mnie odrzuciło, jednak kolejny łyk był już przyjemniejszy. Było znacznie bardziej cierpkie od pierwszego, ale zarazem bardziej owocowe.
Przy 75° C znów brak goryczki, lekko bardziej owocowe, dalej kremowe.

Parzenie trzecie, wnioski identyczne jak przy drugim.



Bardzo ciesze się, ze zrobiłam takie porównanie. Parzenie gong fu, daje rzeczywiście bardziej owocowe nuty, parzenie niższą temperaturą delikatniejsze, bardziej kremowe i bez goryczki.

Jeszcze nie tak dawno temu, parzenie gong fu, towarzyszyło niemal każdemu mojemu spotkaniu z herbatą. Ostatnio jednak, wolę nieco dłuższe parzenia , gdzie w spokoju oczekuje tego co przyniesie kolejny napar.

Na koniec wnioski - jeśli tylko ilość herbaty jaką posiadamy, pozwala nam zrobić kilka eksperymentalnych parzeń, zróbmy to. Ciekawie jest poznać inny charakter tej samej herbaty. Ważne jest, żeby nie zamykać się na jeden sposób parzenia.
Trzeba poszerzać swoje horyzonty.

11 komentarzy:

  1. Zawsze parzyłem herbaty pu-erh wrzątkiem i trzymałem (wydaje mi się teraz) że dość długo... było to skutkiem tego, że stwierdziłem że ta herbata nie jest niestety dla mnie... jednak Twój wpis przekonał mnie do tego, aby spróbować jej jeszcze raz. Sam fakt parzenia w niższej temperaturze bardzo mnie przekonał. Jednak chciałbym zapytać, jaką herbatę mogła byś polecić mi na początek? Dodam, że chciałbym odskoczyć na chwilę, i przenieść się w świat herbaty pu erh, a smaki herbaty preferuję bardziej te delikatniejsze.
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie, i życzę samych przyjemnych chwil, przy odkrywaniu kolejnych smaków herbaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Łukasz! Cieszy mnie niezmiernie, że mój wpis jest pomocny :)
      Co proponuje:
      Z shengów zdecydowanie polecam qing bing, czyli ten którego użyłam do testów. To świetna herbata i bardzo ekonomiczna cenowo :)
      Spróbuj też liu bao, to herbata ciemna ale nie pu erh, jest trochę inaczej przetwarzana.
      Dzięki za komentarz i powodzenia.

      Usuń
    2. Cały blog jest mega pomcny !! :) Na prawdę... zawsze czytam wpisy z wielkim podziwem. Sam lubię herbaty, ale w Twoich wpisach widać ogromną pasję i coś, czego niektórzy, a nawet większość nie doceniają...niestety...

      Jutro wybieram się do Krakowa, i zajrzę do Czarki, i chyba na jakąś poleconą herbatkę się zdecyduję ;) Chociaż w liu bao ciutkę boję się tej słodyczy o której pisałaś ;) Ale z czasem, kiedy dojrzeję do tego, sięgnę po nią :)

      Usuń
    3. Dziękuje Ci bardzo za te miłe słowa. Ten Liu Bao który opisywałam był bardzo nietypowy, te które są dostępne na polskim rynku smakują zdecydowanie lepiej niż tamten, zupełnie nie mają tej okropnej słodyczy ;)
      Śmiało Ci go polecam.

      Usuń
    4. A jak jest z posmakiem ziemistości w tej herbacie? :)

      Usuń
    5. W granicach działania prawa wielkich liczb w shengach ziemistości nie wyczujesz :)
      To jak mniemam jest konsekwencja postarzania (naturalnego bądź przyspieszanego).

      Usuń
  2. Dzięki ;) Jednak obskoczyłem dziś Kraków, lecąc od Czarki do Czajowni... i Liu Bao niestety nie było :( Kupiłem za to Da Hong Pao, i jutro pierwsze jej parzenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak by co to na czajownia.pl jest liu bao :) http://czajownia.pl/pl/p/Liu-Bao-Bing-Cha-„Krazek“-100g/175

      Usuń
    2. Powiem szczerze, że sklep internetowy to dla mnie ogólnie czarna magia :D Ale postaram się jeszcze w wakacje pojechać, i może się uda ;) Ale dzięki baardzo, i jak coś, będę pamiętać ;) Pozdrowionka ;)

      Usuń
    3. Oj tam, zaraz czarna magia :) nic w tym strasznego i trudnego. Nie trzeba wychodzić z domu, wszystkie herbaty przeglądasz zdalnie z kanapy, jeśli coś Cię zainteresuje kupujesz, a za jakieś dwa dni listonosz przynosi Ci zakupy do domu.

      Usuń
    4. To trzeba będzie pomyśleć, nad większymi zakupami od razu :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...