wtorek, 5 sierpnia 2014

2013 Guangxi Liu Bao "Three cranes"

Czemu liu bao to nie pu erh? Czym w ogóle jest ta herbata, jak ją parzyć i przechowywać?
To ostatnio pytania które przewijają się przez moją skrzynkę wiadomości.
Od dłuższego czasu zbierałam się za napisanie tego postu, w końcu dzisiejsza dyskusja w grupie herbacianej w końcu mnie do tego zmotywowała.





Liu Bao to miejscowość która znajduje się w prowincji Guanxi. Produkuje się tam herbaty ciemne, lecz sposób produkcji jest inny niż w przypadku herbat pu erh.
Różni się przede wszystkim tym, że przed procesem fermentacji herbata częściowo przechodzi krótki proces oksydacyjny. Następnie zostaje sprasowana (lub nie) i składowana, zazwyczaj przez rok.

Liu bao które dziś parzyłam, zostało wyprodukowane w 2012 roku, z fabryki wyszło 25 lipca 2013. 
Można znaleźć informacje o tym, że tą herbatę produkuje się podobnie jak sheng pu erh, jednak patrząc na te dojrzałe liście i bardzo młody wiek herbaty uważam, że jest to raczej niezgodne z prawdą. 
Chociaż, czytałam o tym, że w Malezji panują doskonałe warunki do przechowywania herbat liu bao, i ich smak zmienia się wraz z kolejnymi latami. Do tego stopnia, że te masowo wyprodukowane w latach 50 czy 60 -tych, są teraz bardzo poszukiwane przez kolekcjonerów ciemnych herbat. 

Co do parzenia, to sprawdzałam już kilka sposobów, i przyznam, że ciężko zaparzyć ją niewłaściwie.
Wiele naparów można uzyskać parząc ją gongu fu. W ten sposób też, można dobrze zaobserwować rozwijający się smak naparu, a jest on ciekawy, lekko ziemisty ale też i kwiatowy a na końcu delikatnie słodki.
Można też zaparzyć tą herbatę w większym naczyniu w 90 stopniach C przez 1 minutę i cieszyć się mocniejszym smakiem.





Liu bao, przechowujemy tak jak herbaty pu erh, dobrze do tego nadają się bambusowe pudełka z dostępem powietrza lub ceramiczne pojemniki. Umiarkowanie wilgotne warunki mogą ciekawie wpłynąć na zmianę smaku, co potwierdza przykład z Malezji. Być może będzie trzeba mocniej przyjrzeć się tamtym warunkom klimatycznym.

To dobra herbata zarówno dla zaawansowanych herbaciarzy jak i po prostu dla osób dla których shu pu erh, mają za intensywny smak. Koniecznie muszę tu zaznaczyć, że ta dostępna na polskim rynku nie ma nic wspólnego w smaku z tą liu bao którą opisywałam w maju.  Do tego jej cena jest bardzo ekonomiczna, za przyzwoitej jakości 100 g placek zapłacimy w granicach 25 zł.

20 komentarzy:

  1. Wlasnie popijam Liu Bao - tylko w troche innej oprawie. Trzeba bedzie to opissac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Joasiu! :) Kolejny post przeczytany z zapartym tchem! I to temat jak bardzo na czasie ;)
    Dziękuję bardzo za posta! A przedostatnie zdanie, to pamiętam....jak strzeliłem gafę ;)
    Pozdrawiam cieputko, i czekam na kolejne posty! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, dziękuje.
      Co do ostatniego zdania, żadna gafa. Twoje pytanie wręcz zwróciło moją uwagę, że nie sprecyzowałam tego dokładniej w tamtym poście :) No i też było motywacją do napisania tego.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Ja bym się nie wzbraniał tak przed określaniem Liu Bao jako coś Puerhowego. Obecnie określenie Puerh funkcjonuje już w języku na podobnym poziomie jak określenie herbaty czerwonej czy zielonej. Jak wiesz jak weźmiesz dwie zielone herbaty to ich proces produkcji też może się różnić (np chinki i japonki) ale to nie przeszkadza w nadaniu im wspólnej ogólnej nazwy. I w ten deseń moim zdaniem liu bao może jak najbardziej zostać zakwalifikowany do kategorii puerhów, ponieważ pomimo wspomnianej przez ciebie różnicy w produkcji (krótsza, oolongowa oksydacja) przez większość czasu proces jest bardzo podobny, a i smak ma puerhowa charakterystyke

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maćku, pu erh i liu bao to ta sama grupa herbat - ciemnych (tudzież w Polsce określanych jako czerwone) nikt nie twierdzi inaczej.
      Jednak to, że jest to inna herbata niż pu erh (nie tylko inny region produkcji ale i ta oksydacja czyni tą herbatę właśnie liu bao a nie pu erhem), to będę powtarzać do znudzenia, żeby ludzie właśnie tą różnice zauważyli. Tak samo jak właśnie zielona herbata z Japonii nie jest zieloną herbatą z Chin, z tych samych powodów (rejon produkcji, plus obróbka).
      Widzisz jak ładnie użyłam Twoich argumentów do poparcia swoich? :D
      Podjęłam się próby edukowania społeczeństwa w kwestii herbaty i mam zamiar się tego trzymać. :)

      Usuń
    2. To świetnie, że nas edukujesz :) Masz ogromny potencjał, by zarażać swoją pasją, wiele można się od Ciebie nauczyć!
      To określenie mianem "czerwonej herbaty" właśnie pu erh jest typowe chyba tylko dla Polski...

      Usuń
    3. Dziękuje, staram się :)
      Co do określenia herbat czerwonych, to wydaje mi się, że tylko w Polsce funkcjonuje ono pod błędnym gatunkiem, gdyż nasze czarne herbaty to czerwone herbaty w Chinach hong cha.
      To dobry temat na kolejny wpis :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    4. Cała ta dyskusja czy Liu Bao to puerh czy nie to kwestia tego jak definiujemy pewne nazwy. Joanna Wicher traktuje puerh jako pewną podgrupę herbat ciemnych/czarnych (w Eu czerwonych). Dla niej puerh to tylko ten oryginalny z Yunannu - objętnie czy sheng czy shou. Liu Bao jest czymś pomiędzy sheng i shou, tak jak i np. czymś specyficznym jest też dojrzewająca herbata japońśka, podobno szczepiona bakteriami z sake (zasłyszane, piłem) - też "puerowata". W Czajowni stosujemy uproszczoną nomenklaturę tzn. pojęcie 'herbata puerh' jest przez nas traktowane tożsamo z 'herbata ciemna' - tzn. herbata dojrzewająca (co rozumiemy jako proces przemian nieenzymatycznych) - wyjątkiem tylko Meng Ding. Odwołam się tutaj to R. Tomczyka i jego 'Zapisków..' - strona 84: ' HERBATY TYPU PU-ERH, CZYLI PÓŹNO FERMENTOWANE. Herbata Pu-erh w Chinach traktowana jest jako herbata czarna' - logicznie rzecz biorąc - te dwa zdania wskazują że nazwa 'pu-erh', 'herbata czarna', 'herbata późno fermentowana' to znaczy to samo i określa grupę herbat takich właśnie. Dalej Robert pisze (str 85) 'Oprócz herbat z prowincji Yunnan, inną znaną herbatą późno dojrzewającą jest Liu Pao' z Guanxi, potem wymienia inne prowincje gdzie robi się tego typu herbaty.

      Usuń
    5. Już wprawdzie przyznałem Asi rację, ale może jeszcze mogę się z tego wycofać ?:> Wygląda na to że moje założenie jednak nie było chybione ;)

      Usuń
    6. Jak zwykle ;) prawda zawsze leży gdzieś pośrodku :)

      Usuń
    7. Maciej, Twoje założenie było prawidłowe. Asia ma swoje prawdy i racje - chwała jej za to!

      Usuń
  4. Bardzo ciekawy kolor. Muszę się kiedyś zmotywować i zamówić sobie trochę tej herbaty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzień Dobry Pani Joanno. Pani blog poleciła mi moja koleżanka, gdyż dręczy mnie jedna sprawa. Kupiłam ostatnio zieloną herbatę Sencha Natsu (jest napisane że wysokojakościowa) w firmie Oxalis. Na ich stronie internetowej napisano, żeby parzyć ją 1minutę w temperaturze aż 90 stopni. Natomiast na opakowaniu - 3minuty, temp. 70-80 stopni 2-3g na 150ml.
    I problem mój polega na tym, czy są to odpowiednie parametry do parzenia tej herbaty? A jeżeli zna Pani lepszy sposób na jej przygotowanie (najlepiej w gaiwanie) to prosiła bym o pomoc. Dziękuję bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 90 stopni to zdecydowanie za dużo. Ja zwykle parzę senchę do 70 stopni, około 2 minut.

      Usuń
    2. Tak jak pisze Maciek, 70 stopni i 1,5 do 2 minut.

      Usuń
  6. O jak ślicznie się zrobiło :>:>

    OdpowiedzUsuń
  7. Joasiu, genialne te testy! :) Jak dla mnie, nowy wygląd jest świetny! :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...