Cudowny jest ten moment, kiedy szperając w herbacianych zapasach, trafiamy na takie małe cudo.
Dostałam ją wraz z kilkoma innymi herbatami jakieś dwa lata temu od Mateusza, jednak ze względu na swój mały rozmiar, zagubiła się wśród innych herbat.
Widocznie tak miało być, miałam trafić na nią dziś.
Kiedy otworzyłam to maleńkie opakowanie, wydobył się z niego przepiękny słodki miodowo - mleczny aromat. Z jednej strony wiem jak nieekologiczne są te małe próżniowe opakowania, z drugiej jednak, ciężko nie docenić ich pod kątem trwałości aromatu. Ta herbata leży u mnie dwa lata, a nie mam pojęcia jak długo była u Mateusza. To mówi samo za siebie.
Listki standardowe jak dla TGY, nie całkiem zwinięte, o różnych odcieniach zieleni. |
W kwestii parzenia, zdecydowanie gong fu cha, lecz pełne swobody i relaksu. |
Idealna na taki spokojny, leniwy wieczór.
Uwielbiam oolonga Tie Guan Yin, nawet mojego yixinga postanowiłem na nim hodować :) Ale ta wersja, z pewnością jest sto razy lepsza od mojej wersji, którą piję nałogowo. Z pewnością nie ma czego porównywać... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMasz konto na FB? Jeśli tak to napisz mi pm ze swoim adresem, wyślę Ci to co mi zostało :) Na jedno parzenie będzie :)
UsuńPozdrawiam!
Ja mam do tej herbaty wyjątkowego pecha :( Próbowałem już z kilku niezależnych sklepów herbacianych i za każdym razem klapa, nie czuję kompletnie nic, ani herbata w opakowaniu nie ma żadnego zapachu, ani po zaparzeniu niczym nie urzeka, tylko kolor jest odpowiedni, ale smaku, choć się naprawdę wczuwam i niemal wychodzę z siebie, nie czuję. Czy ta herbata naprawdę potrafi mieć aż tak niskiej jakości odmiany? Inne herbaty potrafią mnie urzec bogactwem smaku i aromatu, węchu chyba więc nie tracę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!